(Mas)Kotka Szkoły
Zapiski ze Zwiadu Terenowego: Misja "Krzak"
- 17.09.2025 09:35
Miau, Drodzy Fani i Adoratorzy,
Pewnie zastanawiacie się, co ja, Kotka Lusia, robię tak często w krzakach. Otóż, wiedzcie, że to nie jest żadne lenistwo! To moja codzienna, heroiczna misja zwiadowcza! Ostatnio miałam szczególnie ekscytujące zadanie, o którym muszę Wam opowiedzieć.
Wczoraj rano, po porannym myciu łapek i zjedzeniu porcji pysznego paszteciku, poczułam ZEW. Ten, który wzywa każdego prawdziwego kota na polowanie. Wyruszyłam na tereny badawcze - czyli nasz ogród. Moja intuicja podpowiadała mi, że w głębi krzaków czai się COŚ. Coś, co poruszało się delikatnie między liśćmi, coś małego i szybkiego... Musiałam to sprawdzić!
Wczołgałam się na brzuchu, by nie robić hałasu. Liście delikatnie szeleściły, a słońce wpadało między gałązki, tworząc magiczne wzory. Czułam w sobie dzikość i siłę! Nagle, dostrzegłam ruch. Zastygłam w bezruchu, skupiając wzrok na tym jednym, małym punkcie. To była duża, tłusta mucha! Cel był jasny.
Przygotowałam się do skoku. Łapy drżały z emocji, ogon delikatnie wywijał na boki. Wzięłam głęboki oddech i... wystrzeliłam! Niestety, cel był szybszy. Mucha uciekła, a ja wylądowałam z nosem w ziemi i z kilkoma liśćmi we włosach. Ale czy to mnie zniechęciło? Oczywiście, że nie! Prawdziwy kot nigdy się nie poddaje.
Spędziłam w krzakach jeszcze pół godziny, starannie analizując teren, badając ślady i przygotowując plan B. Nawet jeśli na razie muchy są sprytniejsze, to i tak czuję, że to tylko kwestia czasu, zanim odniosę pełen sukces.
Jak widzicie, moje życie to nie tylko jedzenie i spanie! To ciągła walka, zwiad i doskonalenie technik łowieckich. Ale nawet w takich chwilach nie mogę być sama, bo mój pobyt tam uchwyciła Julka... Nigdzie nie mogę się obyć bez waszych słodkich, głaszczących rączek i obiektywów aparatów! Czuję się prawdziwą gwiazdą!
Trzymajcie kciuki za kolejne misje! Wasza dzielna Lusia ❤️
- Wróć do listy artykułów
Ostatnie artykuły